sobota, 5 czerwca 2010

Fremdschämen, czyli castingshow vs. reality tv


By – jak obiecałem – wyjaśnić, na które programy niemiecka telewizja wydaje pieniądze i które wciąż cieszą się dużą popularnością wśród telewidzów, muszę najpierw wytłumaczyć słowo FREMDSCHÄMEN. Chociaż w ostatnich miesiącach jest ono powszechnie używane przez wszelkie grupy społeczne, to neologizm, który dopiero niedawno został włączony do niemieckiego słownika Duden. Czasownik fremdschämen określa sytuację, podczas której osoba A obserwuje osobę B, osoba B nie wie o tym, że popełnia jakąś gafę, czy też znajduje się we wstydliwej sytuacji, jednak obserwująca ją osoba A ma tego świadomość i wstydzi się za osobę B. To właśnie zjawisko wstydzenia się za kogoś, które często lub przeważnie towarzyszy widzom niemieckiej telewizji określa się słowem fremdschämen.

Dlaczego zaczynam od słowa, które faktycznie nie istnieje, by wytłumaczyć co jest popularne w niemieckiej telewizji?
Może trudno jest Wam sobie to wyobrazić, ale w telewizji Waszego zachodniego sąsiada już od lat nie dzieje się nic nowego. Publiczne i prywatne stacje telewizyjne produkują rokrocznie programy oparte na tych samych formatach, nie ryzykując żadnymi innowacjami. Jedyną nowością, która pojawiła się po serii kilkunastu oper mydlanych było odkrycie telenoweli, jakie dokonało się za sprawą serialu Verliebt in Berlin . Natomiast ostatnia radykalna zmiana w telewizji niemieckiej miała miejsce w 2000 roku, gdy pojawiły się dwa formaty, które (niestety) do dziś budują jej kształt. Były to CASTINGSHOW i REALITY-TV.

1. CASTINGSHOW:
Pierwszym niemieckim castingshow był program Popstars, dzięki któremu powstał – odnoszący do dziś sukcesy – zespół No Angels. Jak na razie wyemitowano 8 sezonów Popstars (9. sezon tego programu jest w planach), które prócz No Angels wylansowało wyłącznie zespół Monrose (w 5 sezonie).

Innym maratończykiem castingowym jest program Deutschland sucht den Superstar, lub krótko DSDS. Bazuje on na koncepcji brytyjskiego Pop Idol. Choć w tym roku emitowany był po raz 7., żaden z jego zwycięzców nie odniósł do tej pory dużego sukcesu.

Ogółem, od 2000 roku, w Niemczech wyprodukowanych zostało 20 różnych programów, opierających się na zasadzie castingu, których założeniem było odkrycie nowej gwiazdy muzycznej, nowego super iluzjonisty, czy też nowej top modelki. I choć większość z tych programów pojawiała się w ramówkach niemieckich stacji telewizyjnych przez kilkanaście sezonów, mało która z odkrytych w nich gwiazd wynurzyła na powierzchnię, zamiast zostać połkniętą przez rekiny show biznesu.

A więc po co tyle tych „talentów”? W przypadku DSDS producenci tworzą kolejne sezony, ponieważ wciąż czerpią spore zyski z nadawanych w czasie ich emisji reklam.
Nadal zastanawiające jest jednak, dlaczego ten program jest tak bardzo lubiany, że opłacalna jest emisja przynoszących dochody stacją reklam?

Początkowo castingshows zdobywały widzów przez swój voyeurystyczny, a jednocześnie humorystyczny charakter. Format ten bowiem łączy się z ideą reality tv, poprzez pojawiające się w poszczególnych odcinkach reportaże opisujące kandydatów i ich życie. Humor zostaje natomiast wniesiony poprzez pokazywanie również takich bohaterów, którzy nie posiadają żadnego talentu. Nie chodzi tutaj wyłącznie o śmiech, ale właśnie o wyjaśniony przeze mnie na początku posta fremdschämen:





Natomiast gdy już wszystkie „beztalencia” odpadają i gdy wyłania się grupa finalistów, dzięki reportażom na ich temat, widzowie wybierają swych faworytów i im – podobnie jak dzieje się to w sporcie – kibicują.

2. REALITY-TV:
Jak już wyżej wspomniałem, drugą innowacją niemieckiej telewizji stała się reality tv. Choć na niemieckich ekranach zagościła po 2000 roku, samo zjawisko sięga lat 40-tych, kiedy to w USA emitowano program Candid Camera. Polegał on na tym, że ukryta kamera filmowała zaaranżowane przez telewizję żarty, których ofiarami byli zwykli przechodnie. Natomiast dopiero 40 lat później powstał show COPS, który ukształtował dzisiejsze programy reality tv.

W Niemczech w 2000 roku na ekranach telewizorów pojawił się Big Brother, który został okrzyknięty mianem wydarzenia medialnego bez precedensu. Również w mojej szkole przez miesiące edycji Big Brothera żaden inny temat nie był tak ważny jak to, co dzieje się w domu Wielkiego Brata. Dlatego właśnie pewnego dnia nasza nauczycielka postanowiła, że zrobi nam klasówkę na temat tego programu...
Choć jego pierwszy sezon odnosił ogromny sukces i niemalże cały kraj oglądał ten program, nikt właściwie nie interesuje się jego kolejnymi seriami. Wydaje mi się, że dziś jego jedynymi widzami są uczestnicy:



Ponieważ popularność Big Brothera spadała, jego producenci postanowili zaprosić o programu gwiazdy. Tak więc w aktualnym sezonie pod czujnym okiem Wielkiego Brata znajduje się wiele… niemieckich gwiazd porno…

Big Brother to jednak tylko jeden z całej serii programów określanych mianem reality tv. Przykładowo, inny popularny w Niemczech program oparty na tej samej zasadzie ukazuje rodziny, które decydują się na wyjazd z Niemiec, w czym towarzyszy im kamera. W jednym z odcinków tego programu rodzina bezrobotnych przeprowadza się do Hiszpanii. W trakcie trwania odcinka ich młody syn, o bardzo podstawowym wykształceniu, wypowiada się do kamery, że kwalifikacje zawodowe nie są w naszych czasach potrzebne dopóki jest się młodym i atrakcyjnym…

Innym kontrowersyjnym programem tego rodzaju jest Die Super-Nanny, która na swojej stronie internetowej zapowiada, że pokazuje PRAWDZIWE ŻYCIE. Nie zamierzam jednak w tym poście pisać o wyreżyserowanych, w celu podniesienia dramaturgii scenach, czy też ubezwłasnowolnieniu głównych bohaterów, którymi są w nim dzieci. Interesuje mnie wyłącznie sukces Die Super-Nanny.
Kto ogląda ten program? Moim zdaniem jego widzowie należą do dwóch grup. Są to osoby utożsamiające się z uczestnikami programu, a więc w większości ludzie o niskim wykształceniu oraz ci, których skłania do oglądania „fremdschämen”. Wielokrotnie już bowiem słyszałem o imprezach, które polegały na tym, iż przed jednym telewizorem zbierało się grono studentów by wspólnie oglądać właśnie „fremdschämen tv”.

Ciekawe, czy uczestnicy tego rodzaju programów zdają sobie sprawę z takich praktyk? Odpowiedź może podsunie anegdota pochodząca z obejrzanego przeze mnie kilka lat temu talk showu. Do programu została zaproszona nastolatka, która postanowiła na wizji przeprosić swojego byłego chłopaka i poprosić, by ten do niej wrócił. Nastolatek prawdopodobnie podejrzewał jakie są intencje dziewczyny i na złość dał jej potwornego kosza. Na pytanie, dlaczego w ogóle przyszedł do tego programu, nie chcąc dawać dziewczynie kolejnej szansy, a wiedząc co się w programie zdarzy, odpowiedział: PRZECIEŻ KAŻDY CHCE SIĘ POKAZAĆ W TELEWIZJI... Tak więc to prawdopodobnie warholowskie 15 minut sławy dla każdego nakręca sukces tego typu programów.
Dopóki więc znajdywać się będą kandydaci do uczestnictwa w nich, a publiczność nadal będzie odczuwała satysfakcję z fremdschämen, dopóty nowe programy tego typu będą powstawały.

Na sam koniec chciałbym jeszcze wspomnieć o programach, w których fremdschämen jest wykorzystywany w bardziej świadomy sposób. Jednego z przykładów dostarcza serial Stromberg, będący niemiecką wersją The Office. Jego główny bohater jest tak bardzo niesympatyczny i nieświadomie robi tak wiele głupich rzeczy, że serial i aktor w nim grający stali się kultowymi przykładami zjawiska polegającego na wstydzeniu się za kogoś innego…

Dla wytrwałych, którzy doczytali tego posta do końca przykład fremdschämen, pochodzący z talkshowu, w którym prowadzący niechcąco śmieje się z problemów swoich gości:



P.S. On został zwolniony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz