wtorek, 1 czerwca 2010

„Moon River” na Manhattanie

W ostatnim odcinku 4 sezonu Seksu w wielkim mieścieI Heart NY, Carrie dowiaduje się, że Big opuszcza Nowy Jork. Ich ostatni wieczór to pożegnanie, ale nie tylko między bohaterami, ale także Biga z miastem. To właśnie w tym odcinku słyszymy Moon River – piosenkę legendę, którą śpiewała Audrey Hepburn i za którą Śniadanie u Tiffaniego otrzymało Oscara.



Ponieważ Carrie Bradshaw (podobnie zresztą jak Holly Golightly) jest moją ukochaną bohaterką serialową, zaczęłam zastanawiać się dlaczego w Seksie w wielkim mieście pojawia się akurat ta piosenka, nawiązująca akurat do tej hollywoodzkiej produkcji?
Melodia jest dla Biga wspomnieniem dawnego Nowego Jorku. Można też uznać, że jej użycie w kontekście tytułu (I heart NY), zdania będącego najpopularniejszym motywem na gadżetach przywożonych z Nowego Jorku, stanowi wpisanie Moon River w ikonologię związaną z tą metropolią.

Ale chyba trafniejsze będzie porównanie dwóch postaci, Holly Golightly i Carrie Bradshaw, bohaterek książek (przeniesionych na ekran), w których miłość i Nowy Jork są nierozerwalnie powiązane, a kluczowe sceny rozgrywają się na Manhattanie.
Łączy je biografia. Obie przyjeżdżają do miasta żeby na nowo rozpocząć swoje życie. Zbieżna jest również, cechująca obie bohaterki, niechęć do wiązania się z kimkolwiek „na poważnie”, jak również cechująca je wolność i niezależność.

To oczywiste, że nie mogłam odmówić sobie obejrzenia innego serialu, reklamowanego jako SEKS W WIELKIM MIEŚCIE DLA NASTOLATKÓW, czyli Gossip Girl (Plotkara). I ku mojemu zaskoczeniu w jednym z odcinków odkryłam taką oto scenę.

W postaci Carrie Bradshaw upatrywać można nawiązanie do wielkiej poprzedniczki, niczym do patronki. Jeżeli rozpatrywać postać Holly w kategorii barthesowskiego mitu, to Carrie czerpie z tego mitu znaczenie, odsuwając od siebie formę, którą – według mnie – jest ikonologia związana z tą postacią. Jednak to wizerunek bohaterki (czyli forma, a nie znaczenie) zrobił karierę. Wizerunek, czyli forma odarta w pewnym stopniu z sensu.

Tak jak – na zasadzie pars pro toto – symbole miasta wykorzystywane są jako jego reprezentacje, tak samo wizerunek Holly Golightly został pochłonięty przez kulturę masową i stał się jednym z obiektów konsumpcji. Wygląda na to że każdy, kupując gadżet nawiązujący do Śniadania u Tiffaniego, może dodać do swojej tożsamości element związany z Holly Golightly i Nowym Jorkiem. Jest to metoda konstruowania tożsamości w urynkowionym świecie, którą w następujący sposób w Wolności charakteryzuje Zygmunt Bauman:
Metoda rynkowa polega na budowaniu "ja" przy pomocy obrazów. Tożsamość zostaje tu zrównana z pewnym wizualnym sygnałem-poszlaką, którą inni mogą zobaczyć i której znaczenie może zostać rozpoznane zgodnie z zamiarem nadawcy. Te sygnały-poszlaki są różnorakie. Dotyczą one kształtu ciała, jego ozdób, domu i jego zawartości, miejsc w których się bywa i gdzie bywa się widzianym, sposobu bycia i mówienia, tego, o czym się mówi, przejawów gustu artystycznego i literackiego, żywności i sposobu jej przyrządzania, i wielu jeszcze innych rzeczy, dostarczanych przez rynek w postaci dóbr materialnych, usług i wiedzy.

Właśnie tak postrzegam nawiązania do bohaterki powieści Capotiego, które pojawiają się w postaci Blair Waldorf z Gossip Girl, utożsamiającej się z Audrey Hepburn.



Jak już wyżej napisałam, Blair, która jest typową QUEEN B z amerykańskich filmów o nastolatkach, kształtuje swoją nowojorskość poprzez elementy zaczerpnięte z bohaterki granej przez Audrey Hepburn.
Oprócz podobieństwa wizualnego, Blair nie ma innych cech Holly Golightly (które wyróżniają za to Carrie Bradshaw). Jak na przedstawicielkę manhattańskiej elity finansowej przystało, jej całe życie jest uporządkowane i zaplanowane, przetykane jedynie licznym intrygami, które stanowią oś fabularną serialu.

Jest jednak coś, co łączy wszystkie trzy bohaterki i tym czymś jest Nowy Jork. Miasto, które we wszystkich trzech produkcjach łączy się bezwzględnie z konsumpcją. Jest to o tyle ciekawe, że konsumowanie dało kobiecie z przełomu XIX i XX wieku możliwość samodzielnego poruszania się po mieście, bez obawy bycia potraktowaną jak ulicznica.
Ponadto, w badaniach kulturowych, konsumpcja bardzo często wiąże się z kobietą i stoi w opozycji wobec męskiej produkcji.
Podobną opozycję, opierającą się na nierówności płci, sugeruje Laura Mulvey w artykule Przyjemność wzrokowa a kino narracyjne. Dowodzi ona, że w systemie patriarchalnym przyjemność patrzenia dzieli się na aktywną – męską, i bierną – żeńską:
Mężczyzna jest tym, który patrzy, rzutując swoje fantazje na postać kobiecą. Kobieta jest obiektem spojrzenia, „ona przykuwa wzrok, ona podsyca i wyraża męskie pożądanie”, funkcjonuje jako przedmiot seksualny.

Kobieta zostaje uprzedmiotowiona poprzez męskie spojrzenie, będące na dominującej pozycji. Dopiero kobieta obdarzona władzą kupującego, poprzez kierowanie własnego spojrzenia na kupowany obiekt, ustanawiają opozycję przedmiot-podmiot, stawia siebie w roli podmiotu (a nie przedmiotu). W tym kontekście jako symptomatyczna jawi się scena, w której stojąca przed witryną sklepu Tiffaniego Holly Gollighty wypowiada następujące słowa:
Nie chcę niczego mieć, dopóki nie znajdę takiego miejsca, w którym ja i otoczenie będziemy do siebie pasować. Nie wiem jeszcze, gdzie to jest, ale wiem, jak tam będzie. Jak u Tiffaniego.

Powyższą wypowiedź rozumieć bowiem można jako potrzebę odnalezienia miejsca, w którym Holly, jako kobieta, będzie czuła się podmiotem, a nie przedmiotem męskiego pożądania.



Dla interesujących mnie w tym poście bohaterek, konsumpcja staje się możliwością stworzenia kobiecej tożsamości, niepodporządkowanej męskiej dominacji. Tak więc nawiązanie we współczesnych serialach do postaci Holly Golightly, można odczytywać jako pragnienie zerwania z obrazem kobiety biernej, zmuszanej do zajmowaniem się konsumpcją i podległej seksistycznym stereotypom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz