środa, 2 czerwca 2010

Nostalgiczne strachy

Pisałam już o tym, że moja fascynacja telewizją zaczęła się we wczesnym dzieciństwie. Są to czasy odległe, ale na szczęście pozostały wspomnienia. Często łapię się na tkliwym powracaniu myślami do minionych wydarzeń (to już chyba starość) i coraz częściej moje wspomnienia dotyczą także telewizji. Nic w tym dziwnego, gdyż jak pisze Douglas Kellner w Media Culture:
Powstała kultura mediów, w ramach której dźwięki, obrazy i spektakle pomagają wytworzyć materię życia codziennego.

Telewizja przeszłości jest zatem częścią naszego doświadczenia, w postaci wspomnień staje się częścią nas samych. Dziś dzięki nieprzecenionemu youtubowi możemy choć na chwileczkę odbyć podróż w czasie i oddać się owej nostalgii, której estetykę Marek Zalewski definiuje jako zmąconą: to piękno, które rodzi melancholię, przyjemność, która sprawia ból. Wystarczy kilkanaście sekund czołówki Domowego Przedszkola i czuję, jak wszystko wraca, uruchamiając ciąg skojarzeń niczym Proustowska magdalenka.



Nostalgia taka wywołuje paradoksalne uczucia: niesamowitej radości związanej z powrotem do tego co było, ale i smutku, że już nigdy nie będzie takiego lata, guma Donald nigdy nie będzie tak smaczna, kakao tak pożywne, a rajtuzy już nigdy nie będą zastępowały spodni...

Myślę, że nie jestem w tej mojej nostalgii odosobniona. Świadczyć może o tym popularność portalu WWW.NOSTALGIA.PL, którego podtytuł brzmi: PORTAL TWOJEGO DZIECIŃSTWA, a w którym znajdziemy cała bazę dotyczącą filmów i programów z przeszłości.
Jego ważną częścią jest forum, na którym można zadać pytania dotyczące, na przykład, dręczącej nas od lat wątpliwości na temat tytułu programu, z którego pamiętamy jakiś szczegół (ja do dziś próbuje rozwikłać zagadkę nazwy filmu bądź serialu, którego bohater miał zapasową parę oczu z tylu głowy...). Przytaczam jeden z wpisów na forum:
Witam! jestem nowa na stronie, od pewnego czasu nie daje mi spokoju pewna bajka którą oglądałam w dzieciństwie. Leciała jakoś w latach 90 po ciuchci i tik-taku. Fabuła opierała się na tym, że grupa chyba zwierząt-bohaterów leciała sobie balonem , musiała odnaleźć jakieś miejsce i walczyła ze złem. Jednym z bohaterów był robak na czterech nogach, który jadł "gulasz z korzonków", pamiętam że przygotowywał go dla reszty, która go nie znosiła. właśnie ten gulasz z korzonków najbardziej pamiętam. Będę wdzięczna za pomoc, pozdrawiam*

Warto dodać, że forum nie jest hermetyczne i otwiera się na wątki dotyczące także innych dziedzin życia: artykułów spożywczych, kolekcjonerstwa popularnego w latach 80. i 90. (karteczki, naklejki do albumów), a także ogólnie pojętej obyczajowości (charakterystyczne powiedzonka).

Wracając jednak do telewizji chciałabym skupić się, przełamując tym samym być może zbyt mdły nastrój posta, na dziecięcym strachu. Owszem pamiętam radości dzieciństwa, ale jednak gdy do niego wracam, na tle innych wspomnień telewizyjne straszności wychodzą na pierwszy plan.
Programy dla dzieci w założeniu nie powinny wywoływać lęku, powinny natomiast wychowywać, uczyć i bawić. Mam jednak wrażenie, że twórcy nie przewidzieli tego, że jedno i drugie może iść ze sobą w parze, a raczej może współistnieć w jednym „dziele”.

Muminki, animowany serial tworzony w koprodukcji japońsko-fińsko-holenderskiej, oparty na serii opowiadań o Muminkach autorstwa Tove Jansson, same w sobie (poza dziwnymi przygodami), budziły sympatię i uśmiech na twarzach małych telewidzów. Jednak by czar prysł wystarczy przypomnieć sobie postać Buki:



Przykład Muminków, nie jest być może najlepszą ilustracją owego niezamierzonego efektu straszności o którym wspominałam, ponieważ Buka podobno wywodzi się z mitologii skandynawskiej. (Nie zmienia to jednak faktu, że jej postać nadal uważam za jeden z największych strachów dzieciństwa!)

Produkcje polskie nie pozostają w tyle, na jednej z czołowych pozycji mojego prywatnego rankingu nieodmiennie króluje postać z serialu dla dzieci pod tytułem Przyjaciel wesołego diabła na motywach powieści Kornela Makuszyńskiego. Cóż z tego, że przy bliższym poznaniu Diabeł Piszczałka jest miły i niegroźny, gdy tak naprawdę zapamiętuje się tylko to:


bardzo chcialabym obejrzec to jeszcze raz i sprawdzic czy tak jak kiedys bedzie przerarzal mnie diabel piszczalka

Pamiętam że diabeł był tak dobrze zrobiony i przez to tak przerażający że praktycznie nie byłam w stanie oglądac tego filmu. Najlepszy motyw (tylko ten mi sie zapadł w pamięc) był wtedy kiedy diabeł zaglądał wieczorem w okna domów...*


Jednak największą traumą, której obecność czuje po dziś dzień i nie jestem w stanie jej przerobić jest marsz wilków z Akademii Pana Kleksa:


Akademia Pana Kleksa i marsz wilkow: horror!!!*

W pracach naukowych dotyczących nostalgii często podkreśla się jej zbiorowy charakter. Trudno się z tym nie zgodzić, bo ze swojego doświadczenia wiem, ze jest to niewyczerpany temat do dyskusji. Tak więc niech moje pytanie o to, JAKIE BYŁY WASZE TELEWIZYJNE STRACHY będzie puentą tego posta.

*kursywą wyróżnione są komentarze użytkowników pochodzące z forum na stronie www.nostalgia.pl (pisownia oryginalna)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz