wtorek, 23 marca 2010

KILKUETAPOWA NOTKA O "CZASIE HONORU", ALBO PERFIDNY PRODUCT PLACEMENT

(WSTĘP NR 1):
Serial jest prawdopodobnie moim ulubionym gatunkiem telewizyjnym. Wydaje mi się, że im bardziej niezwykły i nieprawdopodobny temat porusza, tym bardziej się wszystkim podoba. (Bo przecież inaczej nie można określić następujących pomysłów: wampiry żyjące jak gdyby nigdy nic w USA; „gospodyni domowa” utrzymująca rodzinę ze sprzedaży narkotyków; policjant, który pod wpływem uderzenia w głowę przenosi się w lata 60. XX wieku, jednocześnie utrzymując kontakt ze „współczesnością” za pomocą telefonu). Niezastąpionym źródłem tego rodzaju pomysłów na serial jest wojna („M.A.S.H.”, "Stawka większa niż życie”, „Allo, allo”). Przypuszczam, że każdy jakiś serial na ten temat oglądał. A przynajmniej kojarzy.

(WSTĘP NR 2):
Serial jest prawdopodobnie moim ulubionym gatunkiem w ogóle. Przynajmniej teoretycznie. Mam bowiem problem z przeszłością. Ciągle zastanawiam się: „jak to kiedyś było?”. I ani w podręcznikach do historii, ani w programach Discovery Chanel nie znajduję satysfakcjonującej odpowiedzi. Bardziej bowiem interesuje mnie to, w co się kiedyś ludzie ubierali, jak się bawili i co czuli, niż fakty i daty bitew, traktatów pokojowych i wyborów rządowych. Jednakże, żeby stworzyć taką HISTORIĘ TOTALNĄ trzeba by było każdy rok istnienia każdego kraju opisać w niezliczonych tomach… Dlatego właśnie tak lubię seriale. Przynajmniej teoretycznie dają one złudzenie oddania doświadczenia totalnego, zarówno mikro-, jak i makro-historii.

(WSPÓLNE ROZWINIĘCIE):
Historia II wojny światowej z polskiej perspektywy to zaledwie 6-letnia opowieść o 1 kraju. Zamknięty okres. Chyba najlepszy materiał na przedstawienie totalnego doświadczenia w serialu. Jednocześnie mam wrażenie, że twórców tego gatunku nie interesują tego typu cele. Nad jednostkową perspektywę typowych uczestników tamtych wydarzeń przedkładają niezwykłe przypadki: podwójnego tajnego agenta, a do tego człowieka bez skazy, ale za to o błękitnych oczach, czy też 4 żołnierzy podróżujących wraz z psem czołgiem „Rudy”.




Jednakże wreszcie doczekałam się konsensusu pomiędzy moimi prywatnymi oczekiwaniami, a tymi, które wynikają z rankingów zamawianych przez prezesów komercyjnych kanałów TV. Konsensus ten nazywa się CZAS HONORU i jak donosi nawet plotkarski portal Plejada:

Czas honoru to iście hitowa produkcja, która - dzięki zatrudnieniu prawdziwych gwiazd - podbiła serca polskiej publiczności. Opowieść o grupie młodych żołnierzy wyszkolonych w Anglii i działających w Warszawie to pierwszy od lat serial wojenny pozbawiony patosu, w którym znajdziemy także wątki obyczajowe. TWÓRCY SERIALU - reżyserzy Michał Kwieciński, Michał Rosa i Wojciech Wójcik oraz scenarzyści: Jarosław Sokół, Jerzy Matysiak - W OPOWIEŚCI O RUCHU OPORU ZNALEŹLI MIEJSCE ZARÓWNO DLA WIDOWISKOWYCH AKCJI ODBIJANIA WIĘŹNIÓW, UKAZANIA OKRUTNOŚCI NIEMCÓW ORAZ PRZEDSTAWIENIA LOSÓW ŻYDÓW WARSZAWSKICH. W SERIALU POKAZANO RÓŻNE OBLICZA WOJNY ORAZ RÓŻNE OBLICZA POLAKÓW. NIE MAMY TU TYLKO BOHATERSKICH PARTYZANTÓW, SĄ TEŻ OSZUŚCI ŻERUJĄCY NA INNYCH ORAZ POSTACIE NIE DO KOŃCA DOBRE LUB ZŁE.


Serial ten jest połączeniem mikro-historii mieszkańców okupowanej Warszawy, z przedstawieniem przygód grupy superbohaterów, niemalże czterech Jamesów Bondów tamtego okresu. Oni to, będąc superwyszkolonymi polskimi lotnikami, zostają zrzuceni na spadochronach w podwarszawski las 1941 roku, by wspomóc stołeczny ruch oporu. „POŁĄCZENIE” jest zresztą najlepszym określeniem tego serialu. Łączy on bowiem również melodramatyczność „M jak miłości” i z sensacyjnością „Oficera”. Łączy aktorów absolutnie kojarzonych z serialami (Kuba Wesołowski, grający Igora Nowaka w „Na wspólnej” oraz Maciej Zakościelny, czyli serialowy podkomisarz Marek Brodecki z „Kryminalnych”) z tymi, którzy na małym ekranie pojawiają się bądź w coraz rzadszych premierach teatru telewizji, bądź w filmach fabularnych, puszczanych w paśmie dla „ambitnych”, czyli od 1 do 5 rano (Jan Englert, Krzysztof Globisz).



(ZAKOŃCZENIE NR 1):
Ucinam tego posta w pół wpisu, proponując INTERMEDIALNY EKSPERYMENT. Zapraszam dzisiaj o 19.30 do spółdzielni Goldex Poldex na spotkanie klubu filmowego. Tematem będzie „Czas honoru”. A dyskutować zamierzamy o tym, czy ten serial jest przykładem HISTORII TOTALNEJ, czy też jedynie WIELKIEGO NADUŻYCIA TVP.



(ZAKOŃCZENIE NR 2 - dla tych którzy nie chcą/ nie mogą przyjść, czy też nie tolerują nachalnego product placementu):

Ten wariant zakończenia również – jak na razie – zamierzam pozostawić w pół otwartym.
Jak dotąd nie spotkałam się z ujęciem serialu telewizyjnego, jako gatunku posiadającego potencjał przedstawienia HISTORII TOTALNEJ. Nie spotkałam się również z idealną – serialową – realizacją takiego pomysłu. Niemniej jednak, szczerze wierzę w powodzenie takiego pomysłu. Ażeby i Was przekonać, wklejam poniżej fragment z książki Wiesława Godzica, który definiuje interesujący mnie gatunek. Coś jest na rzeczy, mówię Wam!:

SERIAL JEST NARRACYJNĄ FORMĄ TELEWIZYJNĄ, KTÓRA PREZENTUJE W SPOSÓB REGULARNY EPIZODY, ZAWIERAJĄCE SYMULTANICZNIE ROZGRYWAJĄCE SIĘ HISTORIE Z UDZIAŁEM STAŁEJ GRUPY BOHATERÓW. Serial odróżnia się od niektórych serii oraz komedii sytuacyjnej tym, że EPIZODY ŁĄCZĄ SIĘ na ogół ZWIĄZKIEM PRZYCZYNOWO-SKUTKOWYM I ROZWIJAJĄ SIĘ FABULARNIE (…).
Seriale (…) mogą pełnić FUNKCJE EDUKACYJNE (prezentować różne postawy wobec problemów życia codziennego i sposoby ich rozwiązywania). Zwraca się uwagę na PROSPOŁECZNY CHARAKTER WIĘKSZOŚCI SERIALI – zawsze prezentowały one najbardziej aktualne problemy życia społecznego i przełamywały wiele tabu.
(…) wielowątkowość serialu powoduje, że możliwe są spojrzenia z tak ROZMAITYCH PUNKTÓW WIDZENIA, że dopuszczają one nawet rozwiązania mało prawdopodobne, umożliwiające kontynuację (…).
W serialu WIDZ ZWYKLE POGŁĘBIA SWOJĄ WIEDZĘ O BOHATERACH, DOWIADUJE SIĘ O KOLEJNYCH ZWIĄZKACH POSTACI ZE SOBĄ, co na ogół nie oznacza posiadania pełnej wiedzy o nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz